Dobra praktyka

Polski w praktyce… językowej

Gramatykę języka polskiego wprowadzono jako przedmiot do szkół Komisji Edukacji Narodowej w XVIII w. I wtedy też ustalono cel jej nauczania, teoretyczno-normatywny. Uczeń mianowicie miał osiągnąć poprawność językową dzięki wyuczeniu się norm gramatycznych. Poglądy językoznawców dotyczące tego celu zmieniały się kilkakrotnie. Wypowiadali je m.in. Stanisław Szober, Kazimierz Nitsch, Jan Rozwadowski, Henryk Gaertner, Zenon Klemensiewicz, Witold Doroszewski, Jan Tokarski.

Funkcjonalne nauczanie ortografii

Zbyt mała liczba godzin języka polskiego, praca polonistów pod presją czasu i dążenie do sprostania wymaganiom egzaminacyjnym powoduje przesunięcie poprawnej pisowni na dalszy plan w kształceniu języka ojczystego.

Nauczanie ortografii w szkole jest potraktowane okazjonalnie, a liczbę i częstotliwość ćwiczeń ustalają nauczyciele. Sami też decydują o sposobach sprawdzania wiedzy i umiejętności ortograficznych.

A może by tak zrezygnować z gramatyki?

Takie pytanie niejednokrotnie rodzi się w głowach nauczycieli języka polskiego. Po co uczyć gramatyki, skoro na egzaminie po szkole podstawowej jest jej niewiele, a o maturze nie ma nawet co wspominać… Uczniowie przecież od dawna mówią i piszą, wystarczy ich poprawiać, a nawyki wejdą w krew, wobec tego żmudna praca nad gramatyką stanie się zbędna. To, o czym piszę, nie jest wcale wyssane z palca, bo znam (znałam) nauczycieli, którzy tak właśnie robili, a dodatkowym argumentem było stwierdzenie: „Nie lubię gramatyki, nie będę więc jej uczyć i katować nią innych”. Nieprawdopodobne? Tak, jednak, niestety, prawdziwe.

Tomasz Mann, Czarodziejska góra

„Młodzież z plecakami i bagnetami, w brudnych płaszczach i butach! Humanistyczny pięknoduch, patrząc na nią, wymarzyłby sobie inny obraz /…/Zamiast tego leżą tu, z nosem w ognistym błocie. A że czynią to radośnie, choć w bezgranicznym lęku i niewypowiedzianej tęsknocie za matczynym domem – to inna sprawa, wzniosła i zawstydzająca, która jednak nie uzasadnia tego, by ich narażano na takie męki.”

Lektury uzupełniające w szkole średniej

Na spotkaniu z polonistami szkół średnich panie Dyrektor trzech bibliotek zaproponowały utwory jako tzw. lekturę uzupełniającą do podstawy programowej obowiązującej od tego roku szkolnego. Wyraźnie preferują literaturę współczesną, na brak której w spisach lektur tak narzekamy. A jest ona najważniejsza, bo pomaga młodemu człowiekowi zrozumieć siebie i świat, który go otacza.

Przyszłość literatury dla dzieci

Książkę Grzegorza Leszczyńskiego Książki pierwsze, Książki ostatnie? literatura dla dzieci i młodzieży wobec wyzwań nowoczesności poleciły mi panie bibliotekarki z mojej biblioteki publicznej. Ciekawa jestem, czy jest już ona i w bibliotekach szkolnych?

Cały ten Pilch

„Książek nie czyta się po to, aby je pamiętać. Książki czyta się po to, aby je zapominać, zapomina się je zaś po to, by móc znów je czytać” – to cytat ze zbioru felietonów Jerzego Pilcha Bezpowrotnie utracona leworęczność . Wprawdzie jego spostrzeżenie zawiera sporo prawdy, ale nawet to, co przeczytamy po raz pierwszy, także zapada w naszą pamięć.

,,Dzieciom trzeba dać, co im się należy, a będą dobre, naprawdę dobre”

Wielokrotnie w telewizji emitowany był film z 1973 roku ,,Stawiam na Tolka Banana”. Nie miałam zamiaru oglądać filmu, ale zaintrygowała mnie pierwsza scena. Grupa nastolatków tłucze kamieniami latarnie w warszawskim parku, zaczepia siedzącą na ławce starszą kobietę. Młodzi chłopcy zachowują się skandalicznie. Obraz wydawał mi się bardzo współczesny, chociaż pokazywał rzeczywistość sprzed pół wieku.