Elżbieta Tomińska, autorka licznych publikacji metodycznych
Nie jestem fanką komputera i internetu. Wykorzystuję go w pracy zawodowej i w życiu prywatnym, ale zdecydowanie wolę kontakty „na żywo”, większą przyjemność sprawia mi szukanie informacji w źródłach drukowanych, wolę czytać prasę i książki niż teksty na ekranie komputera.
Nie mam swojej strony internetowej, nie ma mnie na Facebooku (więc, jak twierdzi młodzież – nie ma mnie w ogóle). Na różne fora dyskusyjne wchodzę od czasu do czasu w celach „poznawczych”, by wiedzieć „co w sieci piszczy”. Często przez tydzień nie sprawdzam poczty – wcale nie dlatego że jestem taka zajęta.
Swoją przygodę z komputerem rozpoczęłam już dość dawno, kiedy był on nowością. Pracowałam jako metodyk w ośrodku doskonalenia nauczycieli, którego ówczesny dyrektor był zafascynowany możliwościami komputera i tymi fascynacjami starał się zainteresować pracowników. W stosunku do tych bardziej opornych m.in. grupy nauczycieli przedmiotów humanistycznych i artystycznych, niekiedy trzeba było zastosować „dobrowolny przymus”, ale dzięki temu bardzo szybko nauczyłam się korzystać najpierw z edytorów tekstu, potem z programów graficznych, jeszcze później z internetu. Przekonałam się wtedy, że komputer to narzędzie, które może ułatwić życie zawodowe. Przygotowanie materiałów dydaktycznych, sprawdzianów, wyszukiwanie potrzebnych informacji, rozwiązań, pomysłów itp.
Wraz z dwiema koleżankami – polonistką i kulturoznawcą opracowałyśmy cykl podręczników do nauki języka polskiego w gimnazjum, kontaktując się i przesyłając sobie i wydawnictwu materiały wyłącznie drogą elektroniczną (mieszkamy w różnych miejscowościach). Drogą elektroniczną przesyłany do wydawnictwa będzie również ten artykuł. Tak więc w moim życiu zawodowym komputer jest obecny na co dzień, tak samo jak w pracy innych nauczycieli.
Nie jestem fanką komputera ale…
Więcej rozumu, mniej uczucia
Przygotowując się do wypowiedzi na ten temat, uświadomiłam sobie, że również w życiu prywatnym korzystam z możliwości komputera dużo chętniej i częściej niżby to wynikało z mojej rezerwy wobec tego urządzenia. Zapewne wynika to z faktu, że jestem członkiem społeczeństwa informacyjnego, a to w naturalny sposób wymusza korzystanie z technologii informacyjnej. A jeśli ja, to tym bardziej należą do tego moi uczniowie. I im, i mnie są potrzebne kompetencje do korzystania z różnego rodzaju mediów.
Jedną z zasad, którą wpojono mi podczas studiów na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, a którą uważam za jedną z najważniejszych w myśleniu o nauczaniu jest uświadomienie sobie, że nasi uczniowie należą do przyszłości (która może się różnić od „tu i teraz”), w niej będą żyć i funkcjonować. Trzeba więc nauczyć ich przede wszystkim tego, co będzie w tej przyszłości najbardziej przydatne. Nauczyciel powinien umieć, podobnie jak pisarz powieści science fiction – na podstawie aktualnego poziomu techniki i cywilizacji – przewidzieć ich kierunki rozwoju w następnych latach. Dlatego, mimo że jestem polonistką starej daty, nie obrażam się na fakt istnienia komputerów ani na uczniów, że tak bardzo je kochają. Traktuję te urządzenia jako kolejne narzędzie o wielu możliwościach i zastosowaniach, służące realizacji moich dydaktycznych zamierzeń, które wynikają m.in. z zapisów podstawy programowej.
Niezwykle ważne jest kształcenie umiejętności:
- Współpracy i współdziałania przy wykonywaniu zadań,
- Wyszukiwania, selekcji i przetwarzania informacji,
- Komunikowania się,
- Krytycznego myślenia,
- Budowania wiedzy na bazie zdobytych informacji.
To tylko niektóre z kompetencji, które warto kształcić, wykorzystując komputer i internet. Lekcje języka polskiego mogą być w tym zakresie szczególnie przydatne. Jak pisze Anna Biernacka; „Najważniejszym przedmiotem, który powinien sprostać wymogom społeczeństwa informacyjnego, jest język polski. Na korzyść powyższej tezy przemawia wiele argumentów. Przede wszystkim argument formalny – największa liczba godzin przeznaczona jest na język ojczysty. Dlatego nauczyciel polonista ma największy wpływ na kształcenie umiejętności i postaw przydatnych w społeczeństwie informacyjnym”[1]. Mnie to przekonuje, więc mimo „szorstkiej przyjaźni” z tym medium staram się możliwie często korzystać w pracy z uczniami z możliwości, jakie daje komputer. Nie myślę w tym miejscu o tym, jak ja, jako nauczycielka przygotowuję się za pomocą komputera do lekcji i w jaki sposób to mi pomaga, lecz raczej o tym jak uczniowie mogą z nim pracować, przygotowując się do zajęć, bądź wykonując zadania w czasie lekcji, jednocześnie kształcąc umiejętności i polonistyczne, i ponadprzedmiotowe, o których była mowa wyżej.
Były one wielokrotnie sprawdzone w różnych zespołach klasowych, przede wszystkim w klasach gimnazjalnych. Na tym poziomie umiejętności informatyczne uczniów są dość duże. Niektóre pomysły konsultuję z informatykami , niektóre wykonuję we współpracy z nimi – za jedno zadanie uczniowie są oceniani z języka polskiego, i z informatyki. Tak dzieje się np. w klasie V gdy pracujemy nad umiejętnością pisania ciekawego opowiadania na tematy związane z lekturą bądź na tematy wolne.
W pierwszej fazie pracujemy na języku polskim – określamy strukturę tekstu, każdy z uczniów określa elementy świata przedstawionego opowiadania, nadaje cechy bohaterom, tworzy plan fabuły. Na kolejnych zajęciach uczniowie piszą ręcznie opowiadanie, które następnie przepisują na komputerze na lekcji matematyki. Taki tekst (wydruk komputerowy) trafia do mnie do pierwszego sprawdzenia – zaznaczam miejsca do poprawy, dodaję komentarze. Teksty wracają do uczniów, którzy poprawiają je, jednocześnie uwzględniając uwagi informatyka dotyczące formatowania tekstu, jego komputerowego opracowania. Jeżeli grupa jest odpowiednio zaawansowana, uczniowie ilustrują swoje teksty, wykorzystując programy graficzne. Gotowy produkt zostaje oceniony przeze mnie – od strony polonistycznej i przez nauczyciela informatyki – od strony informatycznej. W ubiegłym roku z takich opowiadań powstał tomik, który – odpowiednio zilustrowany z zaprojektowaną i wykonaną komputerowo – został powielony w trzydziestu kilku egzemplarzach i podarowany jako prezent na Dzień Babci. Cieszy się dużym zainteresowaniem. Trzeba było zrobić dodruk, a jeden egzemplarz podarowano szkolnej bibliotece.
W podobny sposób jedna z klas III gimnazjum pracowała nad zadaniem Wiersz na pożegnanie. Na lekcji języka polskiego uczniowie najpierw zastanawiali się, co chcieliby powiedzieć na pamiątkę wspólnej nauki w gimnazjum swoim koleżankom i kolegom z klasy, potem nadawali temu kształt wypowiedzi poetyckiej, następnie na lekcji informatyki przepisywali tekst, nadawali mu określoną formę graficzną i rozsyłali innym na konta e-mailowe, zgrywając, każdy dla siebie, w jeden plik. W ten sposób powstało osiemnaście autorskich tomików wierszy – każdy z uczniów układał otrzymane teksty w różnej kolejności, ustalonej według wybranych przez siebie kryteriów. Zostały one nagrane na płyty CD.
Nie mam w sali lekcyjnej komputera, ale w każdej chwili mam dostęp do laptopa i rzutnika multimedialnego. Od czasu do czasu korzystam z nich, chcąc wzbogacić stosownymi przykładami swój wykład na określony temat. Zdecydowanie częściej jednak wykorzystują tę możliwość uczniowie, zwłaszcza przy prezentacjach.
Raz w semestrze każda grupa (klasy gimnazjalne) opracowuje przydzielony temat w formie projektu edukacyjnego i prezentuje rezultaty w wybranej przez siebie formie na forum klasy. Ostatnio nie zdarza się, by jakaś grupa zrezygnowała przy tym z komputera. Myślę, że jest to ciekawsze i dla prezentujących, i dla odbiorców. Wydaje mi się także, że wpływ na wybór takiego sposobu miały również pewne moje działania.
Trzy lata temu przeczytałam o amerykańskiej firmie, która stanęła przed zadanie opracowania ważnego projektu w bardzo krótkim czasie. Aby wykonać zadanie, zdecydowano się na zatrudnienie specjalistów z określonej dziedziny, pracujących i mieszkających na różnych kontynentach. I tak zaczynali Japończycy, pod koniec swojego dnia pracy przesyłali to, co zrobili współpracownikom w Europie, którzy pracowali dalej i przesyłali Amerykanom, itd. Praca trwała 24 godziny na dobę, projekt skończono w terminie, co przyczyniło się do otrzymania korzystnego kontraktu. Pomyślałam, że to jest świetny pomysł do zastosowania w moich klasach, których uczniowie mieszkają w sześciu różnych miejscowościach i nie zawsze mają czas i możliwości wspólnej pracy po lekcjach.
Po rozdzieleniu tematów do opracowania każdy otrzymuje konkretne zadanie i termin jego wykonania., a następnie przesyła wykonaną pracę do kolejnej osoby. Ostatnia osoba przesyła całość do wszystkich członków grupy. Każdy może dokonać poprawek w części opracowywanej przez siebie, dodać komentarz do innych i w ten sposób powstaje ostateczna wersja, która jest przedstawiona do oceny, często też prezentowana w klasie. W taki sposób mogą brać na bieżąco udział w zadaniach także osoby nieobecne w szkole, np. z powodu choroby.
Jestem w tej dobrej sytuacji, że zdecydowana większość moich uczniów ma w domu komputer z dostępem do internetu. Osobom, które nie mogą pracować w taki sposób, trzeba oczywiście przydzielać inne zadania, np. ostateczne zredagowanie całości po otrzymaniu wydruku z komputera. Dodatkową korzyścią dydaktyczną jest w tym przypadku wdrażanie uczniów do systematyczności, dyscypliny, odpowiedzialności i współpracy.
Można założyć, że jeśli zadamy uczniom zdobycie informacji na jakiś temat, to 99% zrobi to, szukając w internecie, i na lekcje zostaną przyniesione stosy różnorodnych wydruków tekstów, zdjęć, wykresów. Coraz częściej zdarza się też, że przynoszą je nagrane na płytę wiedząc, że w klasie będzie możliwość jej odczytania. Od pewnego czasu budujemy z tych materiałów bazę danych, z której będzie można korzystać w klasie. Na zajęciach kółka polonistycznego dokonujemy raz w semestrze selekcji, odrzucamy materiały powtarzające się, zawierające błędy niepotrzebne; gromadzimy je i opisujemy według zagadnień, tematów, np. do danej lektury, epoki literackiej, autora. Niestety zainteresowana jest tym nie tak liczna grupa uczniów, jakbym sobie tego życzyła. Szkoda, bo to świetne ćwiczenie myślenia krytycznego i selekcji informacji pod określonym kątem.
Ostatnio uczniowie wpadli na pomysł, by stworzyć także bazę interesujących, dobrych stron, przydatnych do przygotowywania lekcji, nie tylko z języka polskiego. Ciekawa jestem czy pojawią się w niej także te z „dobrymi” ściągami.
„NIE CHCĘ ALE MUSZĘ”
Jak pewnie każdego nauczyciela języka polskiego, do szewskiej pasji doprowadza mnie niezwykłe upodobanie uczniów do korzystania ze ściąg internetowych przy pisaniu wypracowań domowych. I nie chodzi mi w tym momencie o aspekty etyczne, wychowawcze – bardzo ważne i konieczne jako temat do rozmów z młodzieżą. Denerwuje mnie, że przez to duża część uczniów zdecydowanie obniża poziom swych umiejętności polonistycznych, komunikacyjnych bądź nie nabywa ich wcale, a ja często jestem bezradna wobec tego tak rozpowszechnionego i akceptowanego, o zgrozo, procederu. Wypracowałam sobie kilka sposobów walki i stosuję je z różnym skutkiem.
- Zadanie domowe polega na zebraniu materiałów (przy czym temat formułuję bardzo ogólnie, np. O głównych bohaterach omawianej lektury) a podczas lekcji podaję temat konkretny, sprecyzowany i uczniowie piszą wypracowanie, które następnie jest oceniane. Przy okazji ćwiczą umiejętność wyszukiwania potrzebnych informacji, selekcji materiału i przetwarzania, co K. Stróżyński nazywa wdrażaniem do korzystania z pomocy[2]
- Jeśli uczniowie mają napisać wypracowanie w domu, staram się formułować tematy nietypowo, żeby trudniej było znaleźć w sieci gotową pracę, np. Scharakteryzuj postać Alka Dawidowskiego. Uczyń to w formie wywiadu z bohaterem albo Scharakteryzuj Andrzeja Radka z punktu widzenia jednej postaci:
– dyrektora klerykowskiego gimnazjum,
– Marcina Borowicza,
– Tymkiewicza,
-Antoniego Paluszkiewicza.
3. Raz w semestrze przynoszę przykłady wypracowań ściągniętych z Internetu lub proszę o to uczniów) i sprawdzamy je pod względem merytorycznym, językowym, formalnym. Najczęściej są to lekcje powtórzeniowe. Dobieram takie przykłady, by wyraźnie na ich podstawie można było wykazać, że do korzystania z podpowiedzi internetowych trzeba podchodzić z dystansem i sporo wiedzieć na dany temat, by umieć wybrać właściwy materiał. Inna wersja tej metody to pozwolić uczniom na swobodne korzystanie ze ściąg zamieszczonych w internecie – niech napiszą sobie (a właściwie przepiszą) takie ściągnięte wypracowanie. Na lekcji pod wypracowaniem każdy pisze, jakie czynności musiał wykonać, by odrobić zadanie domowe, i czego się przy tej okazji nauczył, co utrwalił. Zawsze wychodzi, że trzeba było skorzystać z jakiejś wyszukiwarki, no i kilkakrotnie kliknąć „kopiuj – wklej”. Tyle, że te czynności mają akurat bardzo dobrze opanowane i mnie i mnie, jako polonistce, tak bardzo na nich nie zależy.
Drążymy dalej – czego w twoim wypracowaniu brakuje? Spójności, właściwych proporcji poszczególnych części, dobrej kompozycji? Czy zauważasz błędy stylistyczne, merytoryczne, językowe? Czego nauczyłeś się tworząc to wypracowanie, a czego mógłbyś się nauczyć, pisząc je samodzielnie? W jaki sposób można wykorzystać, przetworzyć materiał z internetu zgromadzony do wypracowania? Proponuję by uczniowie po takiej lekcji jeszcze raz napisali pracę. Nie wszyscy, niestety, korzystają z propozycji ale cieszy fakt, że chociaż część skłania to do refleksji i daje nadzieję, że w przyszłości bardziej twórczo i samodzielnie będą odrabiać dłuższe zadania pisemne.
WSZYSTKO MA SWOJĄ DOBRĄ STRONĘ
Niesamodzielne, ściągnięte żywcem wydruki przedstawione jako praca własna to chyba największa zmora polonistów. I już za to może polonistka – tradycjonalistka, taka jak ja – internet znienawidzieć.
Całe szczęście, że „komputer w ręku ucznia” to nie tylko same straty z polonistycznego punktu widzenia. Całkiem sporą część tego, z czym obcują w sieci uczniowie, można wykorzystać na lekcjach jako materiał do ćwiczeń lub dyskusji. Bardzo lubię lekcje związane z edukacją filmową, które ilustrujemy fragmentami z filmów, a laptop, rzutnik multimedialny są niezastąpioną pomocą. Ciekawe są też lekcje mówiące o roli montażu w filmie. Kilka dni wcześniej proszę uczniów o wydrukowanie i przyniesienie jakiejś informacji z wybranego portalu (jeden uczeń – jeden news). Wyznaczeni uczniowie powielają potrzebną liczbę takich „kompletów wiadomości”. Na lekcji pracują w grupach nad stworzeniem z dostępnych informacji jakiejś fabuły, opowiedzenie jakiejś historii. Mogą zrezygnować z kilku informacji (nie więcej niż 10%). Porównujemy, w jaki sposób, mając do dyspozycji te same fakty można stworzyć zupełnie inną opowieść poprzez zwrócenie na co innego uwagi, uznanie czegoś za nieistotne. Lekcje te są także lubiane przez uczniów. Minie natomiast zainspirowały do przeprowadzenia ukazujących jak różni się czytanie w internecie od czytania tradycyjnego, linearnego. Zajęcia przeprowadzam w pracowni informatycznej, w której jest dostęp do internetu. Proszę, by uczniowie weszli na stronę określonego portalu i na wzór dawnych prasówek, sporządzili notatkę na temat aktualnych wydarzeń w Polsce i na świecie bądź notatkę na określony temat, korzystając ze strony tematycznej. Podczas porównywania notatek okazuje się, że każdy uczeń (para, grupa), mając do dyspozycji te same informacje, okazał niekiedy całkowicie odmienny obraz rzeczywistości. Sami uczniowie są tym często zaskoczeni i wtedy rozpoczyna się to, co najistotniejsze – dyskusja o różnicach między czytaniem „książkowym”
(linearnym) a prasowym i internetowym (hipertekst) oraz konsekwencjach tych różnic. Także o roli w nich czytelnika.
Atrakcyjne są też lekcje, podczas których ćwiczymy umiejętność tworzenia zwięzłej, rzetelnej i jednoznacznej wypowiedzi dotyczącej określonego problemu, tworząc hasła do Wikipedii. Fakt, że każdy może coś dodać, zmodyfikować, uzupełnić, stworzyć nowe hasło, pozwala uczniom uświadomić sobie, że mogą oni być jednocześnie odbiorcami i twórcami. Jest to też dobry punkt wyjścia do dyskusji na temat netykiety – odpowiedzialność za umieszczony w sieci tekst i konsekwencji dla innych użytkowników.
Warto też poświęcić lekcje na omawianie komunikatów językowych zamieszczanych w internecie – wiadomości, reklam i tekstów propagandowych, wypowiedzi na forach społecznościowych, korespondencji elektronicznej prywatnej i np. biznesowej – na omawianie ciekawego, zróżnicowanego materiału do porównań, zainteresowanie uczniów, bo to przecież ich świat. Stosuję praktykę, że uczniowie, którzy chcą zdobyć dodatkowe, dobre oceny, mogą przygotować ciekawe lekcje związane z wybraną lekturą. Wielu z nich korzysta z takiej okazji, często wspomagając się również komputerem. Ostatnio dziewczyny z klasy III gimnazjum przygotowały ciekawą prezentację, ukazującą miejsca, w których działy się wydarzenia opisane w wybranych reportażach Ryszarda Kapuścińskiego.
Jak każdy nauczyciel, zachęcam moich uczniów do brania udziału w różnych konkursach. Często są to konkursy literackie i właśnie tu internet okazuje się bardzo przydatny. Uczniowie przysyłają mi na pocztę elektroniczną swoje prace a jak poprawiam, komentuję, wskazuję fragmenty, które należy zmienić. Poprawiają, przesyłają itd., aż do uzyskania wersji „konkursowej”. Same z tego korzyści – bardziej ekologiczne bo mniej papieru zużywamy na kolejne wersje, uczniowie – często od razu, mogą szybciej uzyskać informację zwrotną. Zauważyłam także, że nawiązuje się między nami silniejsza więź, młodzież jest też bardziej zmotywowana do wysiłku i rzetelnej pracy, bo skoro nauczyciel poświęca czas…
KONKLUZJA
W XXI wieku nie można uciec przed mediami. Nie można być wobec nich obojętnym, nie można ich nie znać. Trzeba przyjąć do wiadomości tę „oczywistą oczywistość”, że zadaniem również polonisty (a może przede wszystkim jego) jest wprowadzenie ucznia w kulturę medialną, pokazanie mu jej mechanizmów funkcjonowania i języka. Nauczenie, jak odbierać i posługiwać się mediami elektronicznymi, jak je włączać do swojego życia w sposób świadomy. Jeśli z jakichś względów nie potrafimy ich polubić, traktujmy je jako narzędzie celów dydaktycznych, które daje wiele możliwości wykorzystania.
Bibliografa
1. Adamiak A., Bryzek R. Technologia informacyjna (TI) a kształcenie multimedialne,
„Zeszyty szkolne”2002 nr 4.
2.Polonista w szkole. Podstawy kształcenia nauczyciela polonisty, pod red. A. Janus-Sitarz,
Kraków 2004.
3.Stróżyński K., Digitalizacja ćwiczeń w pisaniu, czyli wpływ komputerów na szkolną
polonistykę, „Zeszyty szkolne” 2002 nr 4.
4.Żurek S.J., Ścieżki edukacyjne w internecie, „Zeszyty szkolne” 2001 nr 2.
[1] A.Biernacka, Kształcenie polonistyczne ku społeczeństwo informacyjnemu [w:]Polonista w szkole. Podstawy kształcenia nauczyciela polonisty, pod red.A.Janus-Sitarz, Kraków 2004, s. 284.
[2] K.Stróżyński Digitalizacjia ćwiczeń w pisaniu czyli wpływ komputerów na szkolną polonistykę. „Zeszyty szkolne” 2002, nr 4.