Bogusław Homicki
Ostatnio zajrzałem do „Przeglądu Sportowego”, co rzadko mi się zdarza, gdyż sportowym kibicem nie jestem.. Z tego powodu okazuje się, że jestem daleko w tyle za słownictwem używanym w dziedzinie sportu. Specyficzny język używany w komunikacji z kibicami sportowymi, stosowanie skrótów myślowych, alegorii, przenośni i innych chwytów frazeologicznych powoduje, że niekibic może mieć kłopoty ze zrozumieniem, o czym mówi dany tekst. Może też mieć sporo zabawy podczas czytania niektórych fragmentów opisujących akcje na sportowych placach boju.
I tak już w nagłówku pierwszej strony czytam, że Lewandowski jest gwiazdą kolejki. Są różne kolejki, więc próbuję ustalić, w jakiej kolejce można postawić Lewandowskiego w charakterze gwiazdy. Kolejki przed sklepami już dawno przeszły do historii, podobnie jest z kolejką jeżdżącą kiedyś z Warszawy do Karczewa, co zostało nawet uwiecznione w jednej z piosenek. Chociaż te kolejki nie zniknęły jeszcze całkowicie z krajobrazu naszego kraju. Jedna z takich kolejek jako atrakcja turystyczna, jeździ na trasie Piaseczno -Tarczyn. Więc może tu? Nie jest wykluczone, że Pan Robert kiedyś taką wąskotorową kolejką odbył przejażdżkę i wtedy niewątpliwie tam też był gwiazdą.
Inny rodzaj kolejki kojarzy mi się z piciem alkoholu, ale to jest w tym przypadku absolutnie wykluczone, bo przecież sportowcy (i harcerze) nie piją. Zresztą z kolejką, może być podobnie jak z pociągiem – do czegoś, lub do kogoś. Trudno więc tak od razu zrozumieć, o co chodzi.
Chodzi tu o rundę rozgrywek piłkarskich Bundesligi, w których uczestniczy nasz najlepszy piłkarski „towar eksportowy” – Robert Lewandowski. Ale i tak bawi mnie, gdy czytam dalej, że Legia-Wisła znalazły się w hicie 9. Kolejki. Domyślam się, że chodzi tu o czekający kibiców mecz pomiędzy Legią i Wisłą. Uważam, że takie skróty zmuszają czytelnika do myślenia, czyli czytania ze zrozumieniem. A więc jest OK.
Z dalszej lektury dziennika sportowego dowiaduję się, że rozgrywki piłkarskie mają wiele ze strategii wojennej. W relacjach przewijają się takie określenia jak: walka, atak, szarża, pressing, akcja, taktyka, zabójcza skuteczność, ofiarne interwencje, poświęcenie. Oczywiste jest w tym kontekście, że kapitan ma dowodzić drużyną. Ale nie tylko. Oto w Wiśle Kraków brakowało siły ognia, natomiast w Lechu odwrotnie: łotewski karabin maszynowy Artiom Rudniew biega jak maszyna i strzela jak z karabinu.
Są też sceny dramatyczne, bo oto Utah taranuje w polu karnym Janoszkę i wylatuje z boiska. Tymczasem Komorowski pozwolił Biltonowi oddać groźny strzał, gdy zawodnicy Arki Gdynia konstruowali groźne akcje, a Tomasz Hołota z GKS poświęcał się nie tylko w destrukcji, ale także w ofensywie, Pogoń nie pokusiła się o zadanie decydującego ciosu.
Inne nagłówki alarmują: Okopy w Gnieźnie, Stal znów brązowa (nie podano, czy chodzi o kolor czy o stop dwóch metali), Mistrz (to o Wiśle) na deskach, Napoli rozniósł Inter, Papierowy tygrys śpi, Tam cud tu lanie. A nasza przemiła Agnieszka Radwańskastraszy rywalki samą obecnością. Dzisiaj to samo moglibyśmy napisać o Idze Świątek.
Mniej wojennie brzmi informacja, że zawodnik Realu Pedro Leon, wchodząc z ławki strzelił gola. Bojowy Mateusz Mak z Ruchu Radzionków mówi: myślałem, że Sendecję rozniesiemy ale (niestety) Kozioł (z Sendecji) zatrzymał gospodarzy. Tymczasem w Paryżu trener Rennes wpuszcza Jelenia, by wreszcie się przebudził. Trener Legii opisuje przebieg innego meczu: obie drużyny atakowały, szła akcja za akcją. Zagraliśmy dobrze taktycznie, nękaliśmy rywala pressingiem. Legia obrała taktykę – zbierała razy i czekała, by zadać decydujące trafienie. Zadała je perfekcyjnie, wyprowadzając kontratak. Moglibyśmy strzelić więcej goli, gdybyśmy mieli lepiej ustawione celowniki. No powiedzcie Państwo, czy to nie są klasyczne przykłady wojennej strategii i taktyki? A jeśli tego jeszcze nie udowodniłem, to w innym miejscu możemy przeczytać wprost: (bokser Praksa) przygotował się na wojnę.
Inną taktykę zamierza ( po przegranym meczu) zastosować trener Wisły; musimy obrać dobry kurs i wpłynąć tym statkiem na spokojniejsze wody. Akurat z tej wody wypływa czyste wodolejstwo. Ten sam trener przestrzega też zagadkowo swoich rywali: Jesteśmy bardziej groźni wtedy, gdy dla innych jesteśmy już martwi. Czyżby w drużynie zebrało się liczne grono potomków Drakuli?
Na nudę na boiskach jest jedna rada: potrzeba więcej szlagierów z trzeszczącymi kośćmi. Tymczasem ŁKS zrzuca swoje niepowodzenia na fakt, że nie grali w domu. Też bym narzekał, bo przecież grając na powietrzu, a co gorsza w deszczu, można się przeziębić i nabawić grypy. Innym powodem niepowodzeń może być wąska kadra albo niewystarczająca liczba kreatywnych graczy. Precyzyjnie punktuje błędy swojej drużyny Dragan Pajlić: nie gramy ataku precyzyjnego, z trudnością przedzieramy się pod pole karne rywala i nie strzelamy goli. Zawodnik z Polkowic po trudnym meczu mówi z zadowoleniem: zanim piłkarzom odcięło zasilanie drużyna zdążyła odrobić straconego gola.
Po innym meczu zakończonym remisem jeden z piłkarzy stwierdza: nie byliśmy gorszą drużyną, można nawet powiedzieć, że byliśmy lepsi. Tymczasem trener Dolkana Ząbki stwierdza filozoficznie: Musimy zacząć grać w piłkę, a nie jedynie ją kopać. I słusznie.
Oceniając taktykę gry chorzowskiego Ruchu, trener tego zespołu z dumą mówi, że jego zespół zazwyczaj ma mniejsze posiadanie piłki, a mimo to wygrywa, bo nie musimy ślepo podążać za trendami i powinniśmy grać po swojemu. Można też wejść między słupki, wychodzić na czystą sytuację, zastosować kapitalny przechwyt, mieć świetnie ułożoną stopę, można też ich przestraszyć, ograć, zabiegać, skreślić, zdemolować, rozbić, roznieść, grać na maksa, zanotować wiele czystych odbiorów piłki. Inne terminy piłkarskie to: strzał, rykoszet, dośrodkowanie. Piłkarze (którejś z drużyn) są lepsi od Lecha rok do roku, a trener Wisły mówi: graliśmy eliminacje do Ligi Mistrzów. Ja wiem, jakie są zasady gry w eliminacjach, natomiast, niestety, nie wiem, jak się gra eliminacje?
Rozgrywki piłkarskie są też przedmiotem różnych biznesowych okołopiłkarskich posunięć. Z Wywiadu z Tomaszem Wieszczyckim dowiadujemy się, że Bratkowski był dobrą transakcją… choć materiału nie miał rewelacyjnego (?!) Potwierdzenie „mądry Polak po szkodzie” znajdujemy w zdaniu, że po sprzedaży Mierzejewskiego, Sobiecha i Smolarka brak (jest) zawodników kreatywnych.
Na przeinwestowanie w obce nazwiska zwraca uwagę komentator PS twierdząc, że Maaskant (były już trener Wisły) nie ma możliwości korekty składu, bo przyzwalając na egzotyczne transfery, sam sobie zbił dębową jesionkę, a młodych Polaków po prostu nie ma. Pomijam już dębową jesionkę, ale szokuje mnie ostatnie stwierdzenie. No bo jeśli nie ma już młodych Polaków, to co będzie z naszym przyrostem naturalnym? A do tego jeszcze wśród piłkarzy występuje niemoc strzelecka (?!)
W całości tekstu charakterystyczne jest również częste zapożyczanie słów obcojęzycznych. To chyba z prasy sportowej przyjęliśmy do powszechnego u użytku takie słowa jak: snajper, transfer, golkiper, arbiter, lider, defensor, faul, hat trick, aut, volley, pressing i inne spolszczonejak bekhend, forhend, sparing. Szczególnym językowym dziwolągiem uznałem nazwanie jednego z turniejów młodzieżowej siatkówki – Orlik Volleymanią. Aby dopełnićoceny tego jednego tylko wydania „Przeglądu Sportowego”, dla porządku dodam, że znajdziemy tam także zwykłe błędy korektorskie, a także niepoprawną stylistykę wyrażoną na przykład w takim pytaniu: Po dwóch pierwszych kolejkach co Pan myślał?
Felieton poświęciłem zjawiskom występującym w polskim sporcie. Wszystkie słowa wyróżnione kursywą pochodzą tylko z jednego numeru dziennika. Niewyczerpane jest pole fantazji tworzenia nowych słów spoza słownika poprawnej polszczyzny lub przypisywania istniejącym słowom innych znaczeń. Nie tylko zresztą w sporcie. Nie do mnie należy ocena tego zjawiska. Ono po prostu jest. I chyba poloniści nic na to nie poradzą? A może się mylę. Czy jesteśmy powołani do tego, aby to zwalczać? Nie wiem. My po prostu róbmy swoje. Ukazujmy uczniom nasz piękny język polski w jego przebogatej różnorodności. A wyżej cytowane (po)tworki językowe niech będą podstawą ćwiczeń na lekcjach języka polskiego, aby uczniowie byli świadomymi odbiorcami języka. Im słownictwo ucznia będzie bogatsze, tym będzie on miał większy wybór zastosowania języka w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdzie.